Interwencja ratująca zdrowie a być może życie kobiety.
Zaniepokojone "koleżanki z ławki" zgłosiły, że od kilku dni nie widziały swojej sąsiadki.Kiedy funkcjonariusze Straży Pożarnej i Policji siłowo dostali się do mieszkania, zastali leżącą na ziemi kobietę. Pogotowie zabrało ją do szpitala.
W dniu wczorajszym ok. godz. 17.40, w Lipinach, dwie kobiety, pełniącemu służbę obchodową dzielnicowemu zgłosiły, że od ok. trzech dni nie widziały swojej koleżanki, z którą codziennie spotykały się na ławce, przy domu. Panie martwiły się o swoją znajomą gdyż wiedziały, że od lat choruje na serce i ostatnio, kiedy z nią rozmawiały, ta uskarżała się na ból w klatce piersiowej. Pod wskazanym adresem nikt nie odpowiadał na pukanie, drzwi i okna były pozamykane, okna były zasłonięte. Jak ustalono, kobieta ta nie posiada żadnej rodziny a lokatotorzy budynku, w którym mieszka, też nie widzieli jej od kilku dni. Wezwano na miejsce Straż Pożarną. Strażacy i policjant siłowo otworzyli drzwi i weszli do środka. Tam na podłodze, obok łóżka zobaczyli leżacą kobietę, dającą jednak oznaki życia. Pogotowie Ratunkowe przewiozło 52-letnią kobietę do Szpitala Powiatowego w Świętochłowicach na Oddział Neurologiczny, gdyż lekarz po wstępnym badaniu stwierdził, że zasłabnięcie może mieć podłoże neurologiczne. Mieszkanie zabezpieczyli pracownicy Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych w Świętochłowicach.